...

SRU-2-Alps blog

Dzień 24

Zapowiadał się dobrze. Trochę ociagalem się z wyruszeniem na szlak, jakoś przestałem się spieszyć. Wymyśliłem sobie startowisko 450m nad dnem doliny. W razie czego miałem lecieć po zboczach w stronę Włoch. No i polatałem. Godzinę, w miejscu. Silny wiatr dolinowym ze wschodu, a górą południowy zachód. Niezła ścierka, a może schudłem i latam niedoważony? Po drugim sensownym kominie puściłem się po zboczu i lot zakończyłem 5km od miejsca startu. Do końca dnia w sumie przesunąłem się o 30km…W tamtym roku czytałem relację Austriaka, rzucał pakę drugiego dnia, a cała trasa z Nicei do Lubljany zajęła mu 32 dni. Myślałem, że to szaleniec. Wygląda na to, że go przebiję. No ale idę. Nie chcem, ale muszem. Albo chcem, ale nie muszem. Sam nie wiem. Jutro cały dzień ma padać, ale 20 min marszu od obozowiska mam osiem włoskich barów i kafejek… W końcu Włochy.

Day 24

It looked good in the beginning. I was lazy in the morning so I left the camp late. I decided on the takeoff that was at 450m over the valley. In the worst case I’d just fly down to Italy by using windward slopes. I spent one hour in the air over the same point. I couldn’t find any thermal. After the second good climb I went on my way and ended my flight 5km from the takeoff. Valley wind from E was too strong to do anything and over it I had SW wind. Air was very turbulent today. Until the end of the day I moved 30km.Last year I read about an Austrian guy who did route from Nice to Lubljana in 32 days. He had to throw his rescue chute on the second day. I though he was crazy. Now it looks like I’ll beat him.Tomorrow it’ll rain all day but I have eight cafes and bars in a city 20mins walk away from my camp… Finally I’m in Italy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *