...

SRU-2-Alps blog

Dzień 12

Już był na górce, już witał się z gąską. Lądowanie na górze okazało się nie tak dobrym pomysłem jak się wydawało. Według prognoz rano miał przyjść silny wiatr z południa. Mozliwe, że tak silny, że musiałbym schodzić na dół pieszo, bo sobota i niedziela nie nadaje się do latania. Obudziłem się ze słońcem, jeszcze było cicho, więc odsloniłem poncho, żeby wyschnąć. Nie chce mi się go rozbijać do postaci namiotu, więc się tylko przykrywam i zaparowuję sprzęt. Zasnąłem i obudził mnie podmuch wiatru. Tak szybko się jeszcze nie zbierałem po noclegu. Dobrze, że na startowisko miałem trzy minuty. Chwilowo ucichło, miałem jeszcze czas na sprawdzenie najnowszych prognoz. Nie wyglądało to najlepiej, więc wystartowałem na porannego, półgodzinnego, osiemnastokilometrowego zlota. Do takiego zlota trzeba przygotować się na poważnie. Taktyka jest najważniejsza. Gdzie jest sklep, kawa, najlepsza droga do jeziora, a potem jak najbardziej leniwy plan na kolejne dwa dni. Życie volbiwakowe jest ciężkie.Namierzyłem w internecie Stefana, z którym wczoraj leciałem. Jak nie poleci jutro wieczorem, na co nie chce mi się podchodzić to w poniedziałek powinniśmy się spotkać. Ma zamiar startować z góry obok tej, którą wybrałem. Leci biwakowo, ale leniwie. Z użyciem busów i wyciągów.Śpię w mocno rolniczej dolinie i dziękuję za sprezentowaną moskitierę po tylokroć ile siedzi teraz na niej komarów.

Day 12

Top landing wasn’t as smart as I thought. Forecasts showed strong wind from South for the morning. It could’ve been strong enough to force me to walk down, because Saturday and Sunday looked unflyable. I woke up with the sun. It was quiet, so I just released myself out of my poncho to dry out. I didn’t pitch it as a tent, I just covered myself and my gear with it to get through the night. I fell asleep and strong blow of wind woke me up. I never packed my gear that fast. I was just three minutes away from the takeoff. Wind calmed down for a moment so I had a chance to check forecasts again. It wasn’t promising so I started for a 18km, 30min long fly down.You need to be well prepared to do things like that. Good tactic is the most important thing. You need to know where a shop is, coffee, best way to the lake, and as lazy plan for next two days as it can be. Volbiv life can be hard.I found Stefan on the internet, with whom I was flying yesterday. If he won’t fly tomorrow evening we should meet on Monday. He plans to takeoff from a hill next to mine. He’s on a lazy volbiv. With use of buses and lifts.I’m sleeping in the valley and I can say as many thanks for the mosquito net, which I got as a present, as many mosquitoes are sitting on it right now.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top