...

SRU-2-Alps blog

Dzień 30

Wczoraj włamałem się na boisko i położyłem się pod dwoma zestawionymi ze sobą osłonami ławki rezerwowych. Włamałem to może złe słowo. Przeskoczyłem trzymetrową siatkę. Budzik na 7:15, żeby zwinąć się przed 8:00, bo jaki Włoch przyjdzie do roboty na 7:00. Nie działają te moje teorie. Koleś dzwoni zza siatki kluczami i pyta co tu robię. Mówię, że śpię. Zbiło go to chyba z tropu, bo nic nie odpowiada. No to ja, że jestem Monte pelegrino, a Papa Polacco i za pięć minut mnie nie ma.Asfaltowe chodzenie. Zacząłem od siódmej, więc miałem sporo czasu. Przeszedłem prawie czterdzieści kilometrów. Ktoś mi zapłacił za piwo. Brodę miał. Czuję energię jak mijam brodacza, sakwiarza albo plecakowca. Spojrzenia się spotkają i pojawia się uśmiech albo kiwnięcie głową. Jak chcecie podróżnikowi zrobić dzień to postawcie mu piwo czy dajcie puszkę coli. Potem trafiłem do baru, gdzie chcieli lać Aperol, ale miałem czas tylko na szybkie espresso. Po wyjściu z wioski zaczęło padać, ale zaraz za nią trafiło się pole piknikowe. Są sakwiarze, dostałem wino, tory nad głową, wodospad szumi. Umyłem się. Nie pamiętam gdzie ostatnio to robiłem. Jestem sam, a ciuchy z wełny owiec Merynosów nie śmierdzą przez dwa tygodnie. Tylko ja śmierdzę szybciej 😉Jutro mam godzinę pod górkę, potem 1500 do góry i w piątek jest podobno turbowarun, bo Boguś, mistrz Lajnara przyjeżdża przelecieć dwa płaskie trójkąty po dwieście kilometrów. Od kilku dni idę tak, żeby na piątek trafić na tą trasę. W końcu warun. Na końcu…

Day 30

Yesterday I broke into a soccer field. I saw a good place with a roof. Breaking into is maybe not the right word. I jumped over three meter fence. I set alarm for 7:15 thinking that no Italian would start work at 7am. I was wrong. I was woken up by a guy ringing his keys and asking me what I’m doing there. I said I was sleeping and he didn’t know what to do. So I said I was a Monte pelegrino, and Pope Polacco and I’d leave in five minutes.Asphalt walking. I started at 7am so I had plenty of time. I did almost 40km. Someone paid for my beer. He had a beard. I feel energy when I meet bearded guy, bicycle travellers or backpackers. If you want to make their day buy them a can of beer or cola. Later I went to a bar where someone wanted to buy me Aperol but I had time just for a fast espresso. When I went out it started to rain but just behind a village I found a nice picnic place. I’ve got wine from bicyclers. I have a roof over my head and there is even a waterfall so I have a chance to wash myself. I don’t remember the last time I did. I’m alone and Merino wool longsleeve starts to stink after 14 days. I’m starting to stink faster.Tomorrow I’ll have one hour walk to my hill, then 1500m of uphill and on Friday the weather looks cool. Some guys from Poland are coming to fly flat 200 triangles. I’ve been walking for quite some days to be on this route on this exact time. Finally I’ll get good weather. At the ending…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top