Dzień 14
No i okazuje sie, że Le Grand Roc to Dupna Skała. Pewnie znana miejscówka wspinaczkowa. Moje godzinne podejście mogło się trochę przedłużyć. Na szczęście znalazłem drogę wycenioną na I.a. Nie znam skali, ale tyle bym jej dał za trzymetrowy wspin z użyciem zawieszonej na stałe liny. Stefan został na Montlambert, 20km z tyłu i dużo niżej. Nie spieszyłem się ze startem, ale nikt stamtąd nie przyleciał. Po starcie trafiam komin, trochę kombinacji, żeby zrobić pierwszy przeskok, a potem idzie łatwo. Trudno zrobiło się przy punkcie decyzyjnym. Prosto przez wysokie góry, albo pod Mont Blanc i dolinę Chamonix. Przez ostatnie dwa dni mocno nastawiałem się na pierwszą opcję, którą zaproponował Stefan. Przeanalizowałem warun, wieje z północy, ale wszyscy latają po nawietrznej i zawietrznej bez problemów. Sprawdziłem dane ze stacji meteorologicznych. Wiatru nie ma. Chmury były trochę za nisko, żeby lecieć na skróty.Zauważyłem, że czasem się spinam. W sytuacjach stresowych. Szczęka, brzuch, nogi. To chyba źle, bo wpływa na decyzje i blokuje informacje przekazywane przez uprząż. Co jakiś czas skupiam na tej spinie uwagę i rozluźniam się.Po odbiciu na Blanka wykręcałem wszystko co mogłem. Każdy metr był na wagę złota. Cierpliwością i kombinowaniem jakoś poszło. Rozluźnić się nie mogłem, aż zrobiłem wysokość taką, żeby przelecieć z dużym zapasem miejsce wypadku z zeszłego roku.Po minięciu granicy ze Szwajcarią przeskoczyłem na zachodnie zbocza. Ciśnienie że mnie zeszło, a warun siadł. Myślałem, że zjadę do samej ziemi, ale w końcu coś wymęczyłem. Ostatnio coraz częściej wracam na trasie i kombinuję, zamiast bezmyślnie cisnąć do przodu. Kolejnym problemem była strefa powietrzna do ominięcia w pobliżu Sion. Rozciągnęli ją na zbocza gór tak, jakby po nich latali… Wymagało to przeskoczenia pięciu żeber w wysokich górach, ale wiatr i warun pomagał. Po minięciu strefy Weisshorny i Matterhorny zaczęły ssać powietrze z głównej doliny. Chwilę powalczyłem w silnej turbulencji. Lot zakończyłem widząc pod sobą odbijające światło źródło i chatę pasterską obok niego. Wysokość 2400, długość lotu około 125km, widoki niesamowite. Chata zamknięta, przyszły krowy i dzwonią. Zwalczyłem to, czego się bałem i jest spoko.
Day 14
So… Le Grand Roc means a BigAssHill. It must be famous among climbers. My one hour uphill might have been a bit longer. Fortunately I found a I.a. way. I don’t know the scale, but I’d give it that much for three meters of climb with help of a rope. Stefan is at Montlambert, 20km behind. I didn’t hurry with the takeoff but noone came from there. After takeoff I hit n thermal, little bit of combinations to do the first crossing, and later it was easy.I had it hard at decision point. Straight through high mountains or to Mont Blanc and Chamonix valley. For last two days I thought hard about that first option, which was suggested by Stefan. I’m analysing present meteo, wind is from the north, but many people fly both on wind and lee side. I check meteo stations. The wind is weak but clouds are too low to take a shortcut.Sometimes my body is very strained. Chin, abs, legs. Sometimes I recognize it during flight and try to relax.When I turned to Blanc direction I circled everything I could. Each meter was good for me. It took a lot of patience and thinking to do that part of the flight. I couldn’t relax untill I was high enough to jump high over last year’s accident place. After crossing Swiss border I jumped to west faces. Finally I could relax and flying conditions became weak. I thought I’d hit the bottom of the valley without one vario beep, but finally I found something. The next problem was Sion airspace which covers valley and half of slopes… I had to jump into big hills but it worked nice. Beyond airspace Weisshorns and Matterhorns started to suck air from the main valley. I had to fight for a little bit with strong headwind and turbulence and finally decided to land on a slope with water source and hut. High, 2400m, 125km of flight, awesome views.Hut is closed. Cows came and they ring their bells really loud.Today I defeated what I was scared of and it’s cool.