W dniach 30.04 – 06.05 2022 r. byliśmy na wyjeździe paralotniowym w Alpy. Zaczęliśmy od soboty na Babiej Górze i Skrzycznem, potem przenieśliśmy się na południe Alp w okolice Bassano. Latanie zaczęliśmy w okolicy Mediolanu, później w Valdobiaddene, Bassano, a na ostatni dzień przeskoczyliśmy do austriackiego Greifenburga.
Prognozy nie były wybitnie przelotowe, wymagały wnikliwej analizy i przemieszczania się. Pomimo tego udało nam się polatać przez 5 z 5 dni :). Poniższa mapa wskazuje miejsca, które odwiedziliśmy.
Babia góra i Skrzyczne
Polska, sobota, 30.04.2022
Drugi dzień – niedziela zapowiadała się w Alpach nielotnie, więc postanowiliśmy na sobotę zostać w Beskidach, wyspać się, a potem ruszyć na południe.
Po omówieniu, na konferencji online terenu i specyfiki latania w Beskidach jedna część grupy pojechała kolejką na Skrzyczne, a druga poszła na Babią Górę. Prognozy, które pokazywały wiatr o sile 0 m/s nie sprawdziły się. Dłuższą chwilę czekaliśmy w wietrze 0,5 m/s w plecy. Po przejściu na zachodnią stronę okazało się, że wieje z północy i polataliśmy na żaglu.
Nie musieliśmy się nigdzie spieszyć, więc wyspaliśmy się i spokojnie ruszyliśmy na południe.
przejazd w alpy
niedziela, 01.05.2022
lago di como
Włochy, poniedziałek, 02.05.2022
Prognoza na Bassano del Grappa pokazywała przelotne deszcze i duże pokrycie chmurami. Rano padał lekki deszcz, więc postanowiliśmy nie ryzykować. Pojechaliśmy 300 km w kierunku zachodnim. Według prognoz front, który zalegał od rana nad Bassano przesuwał się powoli ze wschodu na zachód. Po jednej trzeciej trasy trafiliśmy pod niebieskie niebo i słońce zostawiając zakit i mżawki za sobą.
Wjechaliśmy na górę, trochę poczekaliśmy na przejście chmury zacieniającej dolinę i tłumiącej termikę. Krzysiek, po wskazówkach lokalnego pilota postanowił zrobić mały przelot. Poleciał najpierw w kierunku wschodnim, po pierwszym przeskoku zawrócił, uciekając przed linią frontu. Wykręcił się nad startowiskiem, obrał kurs na miasto Como. Nad Monte Bolettone nie znalazł noszeń i zmuszony był wylądować na szczycie. Na dole wieją zawsze silne wiatry uniemożliwiające wylot w kierunku dosyć odległych lądowisk.
Link do lotu: XCportal.
Reszta grupy polatała w wymagającej termice do oporu. Pooglądaliśmy Lago Di Como, potrenowaliśmy kręcenie kominów. Wylatani wylądowaliśmy na oficjalnym lądowisku i pojechaliśmy na górę po Krzyśka, który musiał lądować na szczycie Monte Bolettone. W tym miejscu jest to jedyna opcja, bo zalesione zbocza są długie, a wieją tam bardzo silne wiatry.
Sprawdź wyjazdy paralotniowe SRUdoChmury!
We wtorek pojechaliśmy na startowisko paralotniowe Valdobiaddene, na wschód od Bassano del Grappa. Miejsce to zaczyna drugą połowę jednej z klasycznych 100 km tras przelotowych zaczynających się w Bassano. Teren jest łatwy do latania, ale wymagający do lądowania. Oficjalne lądowisko znajduje się w dolinie rzeki Piawa. Pod górą znajduje się wiele winnic.
Krzysiek, jak zwykle wystartował pierwszy. Ja korzystając z dobrego waruna wystartowałem drugi. Polatałem w kółko, sprawdziłem warunki panujące w powietrzu, a Tomek pomógł przy starcie Piotrkowi i Ani.
Link do lotu Krzyśka: XCportal.
Wylądowałem po godzinie na startowisku, a reszta grupy 8 kilometrów na wschód. Zjechałem autem i postanowiliśmy pojechać jeszcze kawałek dalej na Revine Lago. Tego dnia już po lataliśmy i postanowiliśmy poczekać na rozwój wydarzeń w nadziei na wieczorny, spokojny żagiel. Wiał wiatr o sile około 6 m/s, a za plecami rozwijały się dosyć duże chmury, które po godzinie stacjonowania na drugim paśmie gór zaczęły wychodzić nam nad głowy. Zebraliśmy plecaki i wróciliśmy do Bassano.
Wieczorem zjedliśmy kolację, wyciągnęliśmy projektor i zrobiliśmy trochę wykładów o prawie drogi i aktywnym lataniu.
Bassano Del Grappa
Włochy, środa, 04.05.2022
Ten dzień postanowiliśmy spędzić klasycznie. Mając więcej czasu, rano potrenowaliśmy na wieszaku paralotniowym. Wjechaliśmy na główne startowisko w Bassano – maty. Przelotowiec Krzysiek szybko poleciał na zachód i po niecałej godzinie lądował tuż obok oficjalnego lądowiska w okolicy Valdobiaddene. Link do lotu: XCportal.
Piotrek z Anią kręcili się po zboczu i nad doliną, w bliższych i dalszych okolicach startowiska. Pojechałem po Krzyśka, w drodze powrotnej zgarnąłem Piotrka i Anię, którzy się wylatali, ale mieli po krótkiej przerwie ochotę na jeszcze jeden start. Zawiozłem ekipę na górę i zjechałem pakować rzeczy do auta.
Umówiliśmy się rano, że uciekamy do Austrii do Greifenburga. Kolejne dni pokazywały brzydką pogodę na południu Alp. Słoweński Lijak też nie dawał szans na latanie.
Decyzja o pojechaniu do austriackiego Greifenburga, zamiast na Słoweński Lijak była trafna. Potwierdziły to obrazy z kamer online, które oglądaliśmy stojąc zaledwie 100 km dalej, licząc w linii prostej.
Na startowisko, jak w każdy dobry dzień pojechał mały autokar pilotów z przyczepą glajtów. Od samego rana krzątała się tu grupa kilkudziesięciu kursantów niemieckich i austriackich szkółek.
Ania z Piotrkiem nieco przytłoczeni wielkością gór w zasięgu wzroku postanowili zrobić porannego, zapoznawczego zlota. Krzysiek udał się od razu na przelot. Zmienił trochę ustalony kierunek lotu. Zamiast na zachód zaczął od lotu z wiatrem, na wschód.
Link do lotu Krzyśka: XCportal.
Po drugim wjeździe na startowisku nie było już nikogo. Sytuacja pogodowa, raporty radarów deszczu i niewielka siła wiatru pozwalały na bezpieczne latanie. Ania z Piotrem po starcie polecieli na zachód.
Polatali do oporu, Piotrek zrobił swój rekordowy przelot, a Ania po kilku kominach wróciła na lądowisko znajdujące się przy campingu, zamykając trasę przelotu małego, płaskiego trójkąta.
podsumowanie
Austria, piątek, 06.05.2022
Ten dzień przeznaczony był na powrót do Polski. Mieliśmy jeszcze nadzieję na poranne, krótkie loty, jednak pogoda na to nie pozwoliła.
Rześcy i wyspani, zjedliśmy śniadanie, wsiedliśmy w auto i po 8 godzinach dojechaliśmy do Żywca.
Na miejscu łączyliśmy siły ze szkołą paralotniową Dragon z Białegostoku.